Blog

Tak mi się skojarzyło... #1 - Ballada o Busterze Scruggsie

Ostatnie kilka dni spędziłem na oglądaniu i słuchania kolorysty Petera Doyle'a. Był to dobrze wykorzystany czas, ponieważ jest to postać inspirująca, z delikatnie pretensjonalnym, ale ciekawym spojrzeniem na film. Gdy rozmowa schodziła na temat korekcji, niczym refren powracał wątek dynamiki i progresywnych zmian koloru w trakcie trwania sceny. Czasem korekcje te są niewielkie i mają pozostać niezauważalne, lecz czasem wprowadzone zmiany są trudne do przeoczenia...

i tak mi się skojarzyło...

Drugiego ze scenariuszy możemy doświadczyć oglądając ostatni z segmentów filmu "The Ballad of Buster Scruggs" (2018) w reżyserii braci Coen i ze zdjęciami Bruno Delbonnela. Scena, z której kadry umieszczam poniżej, rozgrywa się w dyliżansie i montowana jest wyłącznie z ujęć portretowych - ani razu nie odbijamy się na detal, nie oglądamy pejzażu zza okna. Pierwszy rząd stopklatek od drugiego dzieli 10 minut.

Zachodzące w scenie zmiany są wyczuwalne, ale nie zauważalne. Pomimo różnicy w charakterze obrazu, jaki dzieli początek od końca sceny, wszystko wydarza się na tyle płynnie, że nie rozprasza naszej uwagi - nadal jesteśmy z bohaterami, w ich świecie, śledzimy przebieg tej kameralnej sceny.

Ethan, Joel, Bruno i Peter to całkiem zgrany i zdolny kwartet, a “Balladę…” można obejrzeć na Netflixie.

Szymon KraszewskiComment