Wstyd wielki, trzeba się tłumaczyć
Największa zaleta internetu? Ilość dostępnych od ręki informacji. Największa wada internetu? Ilość dostępnych od ręki informacji.
Prawdopodobnie nie ja jeden odczuwam przesyt i łapię się na tym, że ważne fakty i skojarzenia znikają pod kolejnymi falami interesujących, ale niezbyt ważnych danych. Przeczesując sieć przeceniamy sprawność naszej pamięci w nierównej walce z zasobami cyfrowej rzeczywistości. Ale nie o tym miałem pisać.
Internetowe szperactwo zazwyczaj swój finał znajduje w kolejnej niezbyt produktywnej podróży po odmętach cyberprzestrzeni. Paradoksalnie takie szwendanie przynosi czasem również korzyści. Strumień informacji może nie tylko nas zatopić, ale również coś odsłonić, wydobyć. Nie o tym jednak miałem pisać.
Ciekawym zjawiskiem wśród publikowanych w sieci treści są filmoznawcze eseje. W kilkuminutowym wideo autorzy dzielą się swoimi spostrzeżeniami, analizują obraz i dźwięk w kontekście wykorzystania języka filmowego, próbują wyłuskać wspólne elementy kilku dzieł i określić tym samym styl danego twórcy. Liczne trafne obserwacje zachęcają do powrotu do niektórych tytułów i obejrzenia ich ponownie. O tym zagadnieniu na pewno jeszcze napiszę.
Do rzeczy.
Kilka dni temu trafiłem na esej, dzięki któremu przypomniał mi się fantastyczny film, o którym jakoś na chwilę - bijąc się w pierś przyznaję - niestety zapomniałem.
Wstydem jest nie mieć na podorędziu, tak po prostu, jako odpowiedź na wszystko, filmu "Ludzkie dzieci".
Obraz Alfonso Cuarona to dzieło wybitne, doskonale przemyślane i tym samym kompletne. To film, który porusza ważne i wyjątkowo dziś aktualne kwestie społeczne i polityczne. To kino, które sięga za siebie - odwołując się do tekstów kultury - i które zarazem wybiega w przyszłość projektując świat jutra. "Ludzkie dzieci" to fantastycznie sfotografowany obraz, w którym zdjęcia są nie tylko piękne, ale przede wszystkim pomagają w opowiedzeniu historii i pokazaniu stworzonej przez reżysera rzeczywistości. To film trudny realizacyjnie, ale zrobiony z rozmachem i dbałością o najmniejsze szczegóły.
Jak tu się nie zatopić, a następnie nie rozkochać w filmie, który zaczyna się od tak frapującego i niepokojącego zdania - "Światem wstrząsnęła dziś informacja o śmierci Diego Ricardo, najmłodszego człowieka na ziemi".
Zainteresowanym polecam z całego serca wydanie filmu wzbogacone o dodatkowe materiały, między innymi komentarz Slavoja Žižka o napięciu między pierwszym i drugim planem oraz wideo objaśniające jak realizowana była fenomenalna scena w samochodzie.