Blog

Kamera moich marzeń

W roku 2012 zauroczył mnie Ikonoskop A-Cam dII - cyfrowa wersja kamery 16 mm. Ten oryginalnie wyglądający sprzęt oferował jak na tamte czasy wyjątkowy pod względem jakości zapis (12-bitowy RAW, sekwencja klatek CinemaDNG w rozdzielczości HD) i rozpoznawalny, organiczny, przyjemny dla oka look. W środku podłużnej obudowy znajdował się sensor CCD - większość kamer posiadała i nadal posiada matryce CMOS - o rozmiarze 10.6 na 6mm, porównywalny wielkością do klatki taśmy 16mm. Obraz mogliśmy obserwować w lupie wyposażonej w monitor LCD o rozdzielczości 640×480 pikseli. Kamerę wyposażono w global shutter, czułość bazowa wynosiła 200 ISO, a zakres dynamiczny określono na 10-11 przysłon.

Dziś ta specyfikacja nie brzmi szczególnie imponująco (może poza wewnętrznym zapisem do 12-bitowych RAWów), ale kamera ta pojawiła się w zupełnie innej rzeczywistości.

Na początku drugiej dekady XXI wieku rynek sprzętu filmującego był znacznie mniejszy i węższy niż obecnie. Wśród rozwiązań budżetowych - choć i tak nie tanich - królował Canon 5D mark II dający płytką głębią ostrości w zamian za wysoką kompresję plików (a co za tym idzie - niewielką elastyczność w postprodukcji). Na drugim końcu spektrum dominowały nieosiągalne dla śmiertelników kamery Arri i RED. Środek pola pozostawał natomiast właściwie pusty. W tym krajobrazie pojawił się Ikonoskop oferujący naturalny, niskokontrastowy, przyjemnie miękki obraz prosto z kamery (dający olbrzymią elastyczność w postprodukcji) za stosunkowo przystępną cenę 6-7 tysięcy euro. Odnosiło się wówczas wrażenie, że jest to projekt od i dla pasjonatów, osób tęskniących za estetyką taśmy filmowej i próbujących zrekonstruować analogowy charakter w domenie cyfrowej. Cieszyła myśl, że tak udany, a zarazem nieszablonowy produkt może powstać niezależnie od wielkich firm w Niemczech, USA czy Japonii. Dla części filmowców mogła to być kamera idealna…

Wiele osób zachwalało, kibicowało, jednak mało kto zdecydował się na zakup. Ostatecznie, mimo sporego szumu projekt niestety upadł, a ja nigdy nie miałem swojego wymarzonego Ikonoskopu. Szczęśliwie kilka śmiałkiń i kilku śmiałków zrealizowało swoje projekty filmowe przy użyciu tej kamery i możemy dziś cieszyć nimi oko. Smacznego!

Szymon KraszewskiComment